Wszyscy wiemy doskonale, że roboty wykorzystywane są w wielu branżach. Początkowo robotyzacja dotyczyła przede wszystkim linii produkcyjnych. Jedna obecnie roboty wykorzystywane są także w wielu innych sektorach. Powoli zaczyna się wprowadzać je także w rolnictwie. Nie ma w tym nic zaskakującego, ponieważ dynamiczny rozwój technologii pozwala na konstruowanie nowoczesnych, coraz bardziej niezawodnych rozwiązań.
Z przeprowadzonych prognoz ekonomicznych, które obejmowały globalną sytuację w rolnictwie, wynika, że kolejne pię
lat to czas, kiedy robotyzacja w rolnictwie ma postępować bardzo dynamicznie. Szacuje się, że ilość robotów wykorzystanych w rolnictwie ma się podwajać co rok. Chodzi tutaj między innymi o coraz większą popularność nowoczesnych ciągników z komputerem zamiast kierowcy. Takie rozwiązania przydadzą się zwłaszcza w dużych gospodarstwach, pozwolą przyśpieszyć pracę i osiągać większe zyski.
Oczywiście robotyzacja w rolnictwie będzie postępować z różną szybkością w zależności od regionu. Chyba nikogo nie zaskoczy fakt, że zakłada się, że roboty na większą skalę zaczną być wykorzystywane przede wszystkim w USA. Stany Zjednoczone to nie tylko czołowy ośrodek robotyki na świecie, ale także państwo, które zajmuje trzecie miejsce pod względem produkcji rolniczej na świecie.
Robotyzacja rolnictwa to istotne zagadnienie także w naszym kraju. Według aktualnych statystyk aż 13% osób aktywnych zawodowo jest zatrudnionych właśnie w rolnictwie. Jak robotyzacja może zmienić polskie rolnictwo? Z pewnością pierwszy etap zmian może być ogromnym szokiem. Trzeba przyznać, że póki co roboty w polskim rolnictwie to na razie przyszłość. Jednak zakłada się, że w przeciągu dwóch najbliższych dekad sytuacja się zmieni. Warto zatem w robotyzacji upatrywać szanse na pozytywne zmiany. Pamiętajmy o tym, że roboty będą mogły znacznie podnieść wydajność produkcji. A co do miejsca pracy – nie zapominajmy o tym, że potrzebni będą wykwalifikowani specjaliści do ich obsługi. Stąd też trzeba mówić raczej o transformacji rynku pracy. Zmieni się po prostu zapotrzebowanie.